Wg World Happines Raport opublikowanym w 2013r. najszczęśliwsze kraje to: Dania, Norwegia, Szwajcaria. A Polszcza ? Zaszczytne 51 miejsce. Już w rankingu FIFA jesteśmy na wyższej pozycji …
Mnie osobiście coś się nie zgadza w tym raporcie. A gdzie ciepłe kraje ? Phi. Może ich mieszkańcy niepoprawnie zrozumieli pytania ankietowe? :D
A o czym to ja chcę napisać w tej notce ? O tym, że wcale nie musimy być szczęśliwi, zwłaszcza gdy miałoby to być wymuszone poczucie szczęścia, nie wynikające ze szczerej metaanalizy.
W końcu nie musimy być ciągle wkurwiająco szczęśliwi.
Oczywiście, osobiście zaczęłam propagować pozytywne nastawienie do życia, pełne szczeniackiej radochy z małych drobiazgów. Na co dzień staram się unikać szerzenia ponuractwa, gdyż jest ono zaraźliwe jak syfilis w renesansowym burdelu. A ja chcę widzieć na ulicy ludzi pełnych pozytywnej energii.
Ale… z drugiej strony, chcę żebyście wiedzieli, że możemy, a nawet musimy pozwolić sobie czasem na odrobinę smutku w życiu. Nie ma w tym nic złego. W końcu nic co ludzkie, nie powinno być nam obce.
Fajnie jest nosić na swoim zarozumiałym nosku różowe okulary, ale w poszukiwaniu spokoju i harmonii w życiu nie możemy całkowicie wyrzec się zła i niesprawiedliwości świata. Chociaż będziemy się starali przymknąć na nie oko, ono nadal tam będzie. Nie unikniemy jego obecności, możemy natomiast zmienić nasze myślenie o nim.
A czy dobrze jest unikać problemów i ogólnie całego zła tego świata ? No wiecie, w końcu wszyscy dążymy do tego, by być szczęśliwymi w życiu. Na przeszkodzie do stanu nirwany stoi nam tylko szereg czynników, które definitywnie mącą nam plany.
No właśnie, i tutaj czai się ogromna pułapka, przed którą chciałabym Was przestrzec. Chcemy być szczęśliwi, wydaje nam się, że zasługujemy na coś lepszego od życia, zaczynamy podejmować odważne decyzje, które mają nam zapewnić poczucie spełnienia życiowego.
Brzmi świetnie, prawda ? To jest właśnie ta pułapka.
Scenka sytuacyjna.
Gdy pewnego dnia zdajemy sobie sprawę, że nasz partner nie jest idealny, coś się psuje w związku, szybko rezygnujemy. Jesteśmy pokoleniem, które nie naprawia rzeczy, ale szybko się ich pozbywa i nabywa nowe. Skoro nie jesteśmy zadowoleni z obecnej sytuacji to usilnie staramy się ją zmienić najprostszym sposobem. Odwracając się. Odchodząc. Bo w końcu zasługujemy na szczęście. Omijamy to, co niewygodne, to, co może dostarczyć nam bólu.
Pragniemy spokoju, wszyscy nam mówią, że zasługujemy na więcej, zasługujemy na bycie szczęśliwym non stop. Zatem, gdy coś się dzieje złego naokoło nas, to pośpiesznie się wycofujemy i szukamy innej drogi. A może by tak pocierpieć, zamiast udawać niewzruszonych ?
Serio, ludzka reakcja przygnębienia jest obecnie kojarzona z melancholijnym nastrojem, a takie ponuraki to osoby wypaczone. Musimy zgrywać szczęśliwych 24h na dobę. Istnieje jakiś przymus w społeczeństwie do weselenia się. Nieustannie wmawiają nam ( i ja też to robię), że nie ma się czym przejmować, trzeba się radować, być wdzięcznym, doceniać życie.
Taaak, ale mamy prawo do bycia smutnym. To nie jest oznaka słabości. Jest czas na radość i czas na smutek. Krótkotrwały gorszy nastrój nie musi wpływać destrukcyjne na nasze ciało i jaźń. W rzeczywistym życiu spotykają nas wydarzenia bolesne, a nasza reakcja powinna być adekwatna do skali napotkanego wydarzenia. Nie ma co płakać nad rozlanym mlekiem, ale nadmierny stoicyzm w ekstremalnych sytuacjach też jest lekko podejrzany. Pozorny uśmiech, który skrywa ból, może być niszczący.
Druga pułapka w ciągłym poszukiwaniu zaspokojenia naszej potrzeby szczęścia i harmonii to po prostu znalezienie ich w życiu i utrzymywanie postawy prawdziwego stoika.
Szczęście powinno być stanem w pewien sposób nieosiągalnym.
Wyobraźcie sobie, że całe życie siedzicie w swoim ciepłym łóżeczku pod kołderką i odczuwacie spokój, harmonię…
Żeby przeżyć coś wielkiego potrzebujecie większej stymulacji, musicie wyjść ze swojej bezpiecznej zony szczęśliwości. By docenić komfort, trzeba znaleźć się w sytuacji pozbawionej wygód. Gdy permanentnie towarzyszy nam błogi stan dobrostanu, szybko się do niego przezwyczajamy. Żeby docenić słonecznie dni musimy przeżyć ponure, deszczowe dni – zgodzicie się, prawda ?
Pozdrawiam i ściskam serdecznie ;)
Radujcie się dziś, bowiem pojutrze ma padać :P :(